Juz rutynowo wczesna pobodka. Aby ominac wycieczki musielismy sie pojawic na przystani bardzo wczesnie. Plan jest taki: zwiedzic trzy wyspy na J. Titicaca - Flotantes, Taquille i Amanati z wyizolowanymi od swiata ich mieszkancami. Lodka samodzielka z rozklekotanym silnikiem o jednakowej, niezmiennej, nie za duzej predkosci. Po paru probelmach, juz po pol godzinie silnik zaskoczyl.
Jez. Titicaca polozone jest na 3800 mnpm, wokol gory. Jest to najwyzej polozone, zeglowne jeziro na swiecie. Doplywamy do mocno odwiedzanych turystycznie, plywajacych, trzcinowych wysp z ludzmi Uros. Wyspy, domki, lodzie zrobione sa z okoliczne rosnacej trzciny. Wysepki zakotwiczone sa do plytkiego w tym miejscu dna jeziora. Kiedys set lat temu pierwsi Uros zbudowali sobie swoje miasta uciekajac od Inkow i Collas. Bardzo urokliwe, chociaz ma sie wrazenie ze trzymaja sie tylko dla i przez turystow.
Na Amanati zostajemy na noc. "Przydzieleni" jestesmy do titikackej eco ¨goralki¨ na spanko i jedzonko razem z Amerykaninem Stevenem tuz przy jeziorze. Warunki bardzo spartanskie. No ale co za zakretem.. wlezlismy na szczyt (szczycik) gory wyspiarskiej. Widoki pyszne. Kolacja u ¨gazdziny nie-za-bardzo. Ziemniaki poganiane ryzem. Wieczorem tubylcy i przybysze przy peruwianskiej rzewnej muzyce uderzyli w tany.
Deszcz nas obudzil - tubylcy sie ciesza, my nie - im podlewa, nam przeszkadza. Ale w droge do nastepnej wyspy o wdziecznej nazwie Taquille.
Jak mozna zyc tyle czasu bez kawy? No mozna.
Wyspa Taquille zamieszkala jest przez dziwacznych ludzi. Faceci chodza tu w takich jakby ¨szlafmycach¨, ktore robia na drutach sami! Widac ich "liczacych oczka" na placu w miescie, przed domem. Kolory czapek swiadcza o statusie, czy gosciu jest kawaler , czy zonzty itp. Kobitka na wyspie nie znaczy wiele, mimo ze nie robi na drutach. A faceci drutuja i decyduja!
Jutro Boliwia. Zdecydowakismy sie na nia! Na razie pora deszczowa i zimniscie okropnie.
Hejka z Puno
PS Rzeczywiscie nie ma takiego klawisza. Sorki.