Oj wreszcie dojechalismy. Zeszlo 15-scie godzin. Ale to, to jeszcze malo - ta droga. Szerokosc ledwo na dwa samochody, niby asfalt czasami, ale poszarpany i podziurawiony i bez przerwy zakrety "smierci" ozn. znakami zawracania, gdzie autobus sie ledwo wyrabia. Przejezdzamy przez cale Andy od wysokosci 200 do ponad 4000 mnpm.Teraz juz wiemy dlaczego wszystkie autobusy jada w nocy - latwiej zobaczyc samochod z naprzeciwka. Autobus dosc luksusowy, siedzenia rozkladane i nawet cos na przekaske bylo. Mimo wszystko dojechalismy do Cuzco (3800 mnpm) wymieleni jak przez magiel, ale nie ma czsu na odpoczynek. Pogoda super, cieplo idziemy poznawac historie miasta. Ulice waskie i strome. Indianki sprzedaja wyroby z alpaki i nie tylko. Miasto wyjatkowo urokliwe. Jakos zupelnie nie odczuwamy choroby wysokosciowej. Dzis byl pierwszy rzut oka na miasto. Jutro caly dzien zwiedzamy.
Adios
Seniorita Margarita