Buenos!
Wreszcie dotarlismy, a wlasciwie dolecielismy. Podroz troche sie dluzyla, ale przeszla o.k. Ledwo zdazylismy na samolot z Miami do Quito, bo poprzedni sie spoznil. Do hotelu dotarlismy o polnocy. Hotel o.k. w centrum starego miasta, czyli Old Town. Quito polozone jest na 2850 mnpm w andyjskiej dolinie, otoczone zielonymi gorami z przyklejonymi barwnymi domkami. Malowniczo mimo niewielkiej ilosci slonca. Dzis wiec z rana troche wysokogorskiej zadyszki sie zlapalo. Ulice strome, waskie z trolejbusami ktore maja bezwzgledne pierwszenstwo. Wloczylismy sie po urokliwym starym miescie. Sama historia i to dobrze zachowana. Zarelko super, owoce jeszcze lepsze, a soki odjazdowe. Ludzie tez normalnie nastawieni do innych, ale cholera nie moga nas pojac.
Jutro Peru. Ekwador zostawiamy na pozniej. Startujemy o 4-tej rano. Niestety bar w hotelu na gorze zamykaja pozno i muzyka (dobra europejska) zacina jeszcze dlugo .
Do nastepnego