No i wreszcie trzeba bylo powocic do kontynentalnej miejskiej rzeczywistosci i powoli nasze odkrywcze meki sie koncza i zacznie sie wymiatanie popiolu z kominka i lzy wspomnien. Jeden lot i juz sie zmeniaja odniesienia. Szkoda nam bylo bardzo zostawiac Galapgos, ale...
Guayaquil nas zaskoczylo. Jest to najwieksze miasto w Ekwadorze (wieksze niz Quito). Spedzilismy tam kilka godzin. Ma ono zagospodarowane nabrzeze rzeki, ktorego wiele miast (duzych i bogatych) mogloby pozazdroscic.
Z Guayaquil do Quito dostalismy sie autobusem. To byla groteska, albo horror, jak kto woli. Do tej pory poruszalismy sie autobusami bez wielkigo wysilku, moze troche zmeczeni.., a tu w Ekwadorze - kazali nam o 2-giej w nocy wysiadac z autobusu, asekurowani przez zolnierzy z dluga bronia. Poniewaz troche sie temu burzylismy, troche uciekalismy w niezrozumienie omal nie zostalismy zamknieci lub mocno pouczeni. Nie byla to super przygoda z przeszukiwaniem plecakow i sprawdzaniem paszportow. Jak tez z pouczeniem, ze to my jestesmy w ICH kraju i musimy sie dostosowywac. Nawet ZSRR takich przezyc sie nie mialo. To podobno wszystko dla bezpieczenstwa. Tylko dlaczego o tej porze i wlasnie nas? Dobrze, ze policjanci byli prawdziwi, nie podstawiwni (bo i o takich przypadkach sie slyszalo). Niemniej mili nie byli. Potem sie jeszcze autobus zepsul. Potem jeszcze byl wypadek (niegrozny). Potem jeszcze podstawili nowy autobus i juz bylismy w Quito. Wymeczeni jak mopsy (ale to czesc podozowania). Dalej (zgodnie z naszym planem) pojechalismy na market 2 godz od Quito. Bylo kolorowo.
Powoli zaczynamy kolektowac nasze bambetle porozrzucane po swiecie. Zostala nam jeszcze jedna torbusia na lotnosku w Quito. Pozostale z lotniska Guayaquil i z hotelu w Quito sa o.k. w naszym posiadaniu i cale.
Jestesmy otoczeni mlodziezowa atmosfera hotelu, do ktorego ciagle wracamy (Secret Garden na Starym Miescie). Atmosfera niesamowita - ognisko na dachu z widokem na Quito, duzo europejskej mlodziezy, dziwne ozdoby i dziwny uklad hotelu. Kazdy robi co chce, ale ma to jakas calosc.
Pozdro. MJ