Juz sie meldujemy. troche czasu, troche dostepu nie bylo.
Wlasnie mi uciekl caly wpis. Lekko wkurzona zaczynam od nowa..
Dzis jedziemy autobusem do Sacret Valley - Swietej Doliny Inkow. Zostawiamy duze plecaki w hotelu i z malymi na dwa dni wyruszamy do Machu Picchu. Szczesciem dopisuje nam pogoda. Pierwszy stop to Pisaq - przebarwny market. Ale i tu (jak powoli odkrywamy w Peru) trzeba najpierw przedrzec sie przez stosy pamiatek, by dotrzec do rzeczywiscie barwnego miejsca z andjanami sprzedajacymi niemal wszystko co do zycia potrzebne. Do pierwszych ruin Inkow wspinamy sie zaraz za Pisaq. Tu pierwsze zadziwienia nad kunsztem budowlanym Inkow. Potem jeszcze miasto zbudowane na fundamentach Inkow Ollantaytambo. Znow ruiny - niesamowite. Jest to ostatnia miejscowosc do ktorej mozna sie dostac droga samochodowa. Dalej juz tylko pociagiem do Agua Calientes - ostatniej miejscowosci przed Machu Picchu. W pociagu przypominajacym podmiejski pociag z lat 70-tych kultura pelna: sprawdzanie paszportow , peruwianczycy na prawo, gringos na lewo. W pociagu juz atmosfera super. Pozna noca dojechalismy do Agua Calientes.
(teraz , drugi raz poszlo szybciej. Nauczylam sie klawiatury - Klawisze tu odpowiadaja innym literom, a czesto znaki na klawiaturze sa wytarte, wiec na wyczucie. Sorki za bledy.)